niedziela, 19 stycznia 2014

Wypalam się...

Chyba się wypalam... Albo właściwie już się wypaliłem. Jest tak na realizacje niektórych moich zainteresowań nie pozwala sytuacja polityczna, w pewnym sensie, jakoś fajerwerki i te rzeczy znalazły się jak gdyby na świeczniku i nie bardzo można się tym zajmować. Kopać, szukać, można ale szczerze ile można tych destruktów, już mam dość po prostu chyba się wypaliłem w tym temacie. Jest jeszcze jeden temat, ale tak, nie mogę rozpocząć działań bo boje się porażki, że znów nie wyjdzie idealnie, a zresztą to i tak potrzeba czasu. Chemia, chemią się też już w sumie nie zajmuje wcale właściwie z tego tytułu co i fajerwerki, bo cóż zamówie sobie odczynniki i co, potem mi przyjdą goście co ich nie chce, i po co mi to. No i tak ostatnie kilkanaście dni, absolutnie nic ciekawego, niby "serce skacze" jak pomyślę że jest jeszcze jedno dobre miejsce do pokopania, no ale co znów troche strach przed porażką, że zamęcze się tam na śmierć i nic nie będzie dobrego jak to zwykle... Nauka natomiast, w ogóle nie sprawia mi jakoś radości, studia ssą zdecydowanie, ludzie jacyś tacy, no nie wiem czy ja nie mogę ich przegryźć czy oni są jacyś miałcy, albo ja za dużo wymagam. A też tak merytorycznie to nie bardzo, już chyba za długo tam siedze, może gdyby udało się na magisterke dostać no ale po co, gdy na tą biologie po prostu nie chce, już wole zostać na tym licencjacie poprzestać ten kierunek. Ach...

piątek, 20 września 2013

Znowu pada descz.

Wrzesień, na rany... To już z 10 lat będzie, a mimo to nic, wszystkie te lata i doświadczenia i w ogóle wszystko to jak krew w piach. Żeby można było zrobić tak, ale raz na zawsze zapomnieć wszystko co było przed 2010, albo lepiej cofnąć się znów mądrzejszy może troche do 2002 i przynajmniej spróbować zrobić tak żeby było dobrze... A teraz co trzeba się zmagać co roku o tej porze, z życiem i z samym sobą, bardziej z sobą samym i tą już odwieczną, no tak w życiu 25 latka, 10 lat to już wiecznośc, pogonią za duchami. I gówno bo nic z tego nie będzie, żeby coś z tematem zrobić już jest za późno, nic się nie naprawi. "Więc co zostało, być jak skorpion gdy go otoczą żarem". Dałbym wiele żeby w końcu przyszedł taki wrzesień, w którym mógłbym spać normalnie, nie budząc się co 10 minut... Walka z wiatrakami, to jest prawdą niewątpliwie że najtrudniej jest pokonać samego siebie. Generalnie może też być tak że sam sobie wbijam te ciernie, własciwie to wbija je podświadomość. Właściwie jako ateiście nie wypada mi tak, pisać ale- jeżeli jest Bóg, to dlaczego nie rozpiedoli tej grzesznej ziemi, nie zrobi tego swojego sądu i niech już będzie koniec? A z ateistycznego puntku widzenia, przecież mamy środki żeby rozkurwić planete w 2 godziny, i nic żywego się na powierzchni nie uchowa, wiec po co to ciągnąć ? Panie Obama naciskaj pan guzik i nie pierdol pan. Raz, dwa i idziemy do domu... Druga rzecz że nawet jakby chcieć naprawdę juz wszystko to skończyć, to też cieżko się tak przełamać, znów trzeba toczyć jakąś ostateczną bitwę ze sobą samym. Dlatego lepiej by było żeby to się stało jakoś tak poza, poza całym tym układem raz a dobrze. Tak, bo cżłowiek z perspektywy czasu staje się jednak mądrzejszy, wyciaga nauki, gorzkie raczej. Otóż moi państwo, 2 zasadanicze nauki, życie daje szanse, czasem nazwijmy to okno szansy otwiera się, na 2 godziny, później zaś przysłonią je pancerne okiennice, a zmarnowanej szansy będziesz żałował do końca życia, przy czym na końcu będziesz wył jak pies, pojmując w końcu po latach że to właśnie była ta szansa. Druga nauka jest taka, że do niektórych ludzi życie uśmiecha się w sposób szczególny, czym bardziej czlowiek podly, tym życie uśmiecha się szerzej.

sobota, 7 września 2013

Oszukać (?) przeznaczenie...

Los, czy tam przeznaczenie, albo fatum, tak zdecydowanie to jest coś, nad czym człowiek nie powinnien się zastanawiać. Można w ten sposób, przeznaczeniem właśnie, usprawiedliwić wszystko, na końcu mówiąc "takie było moje przeznaczenie". Bez sensu. Właściwie co jest z tym sensem... Tacy mądrzy, tacy cwani i co? Autobus zmian mknie przez życie, w zdecydowanie zbyt dużym tempie. Cieżko to wytrzymać. Właściwie to już nie mam siły na te zmiany, na patrzenie na to wszystko i czekanie na niewiadomo co, z każdym rokiem tylko ból coraz większy, i nic więcej. Kolejny post do dupy, no trudno, przynajmniej może "panowie oficerowie" mają coś beznadziejnego do poczytania, nie liczcie że wam tu napiszę coś mega soczystego, właściwie tak, po tych wszystkich razach to mi się nie chce nic pisać w internecie, potem znów będziecie słać te wasze listy, zapraszać na rozmowy, moi panowie jak będę chciał to i tak świat podpalę, a jak nie ja to są setki innych, co Wy myślicie, że dacie radę opanować entropie? Ale to zresztą nie o tym miało być, nie zdecydowanie nie. To trochę takie uczucie, jak gdyby gdzieś "na śmietniku histori" znależć kamień z napisem "unvergessen", i czy ktoś mógł przypuszczać że taki będzie los tego kamienia... I znów, los to śmieszne słowo... Można by nawet posłużyć się, tym śmiesznym cytatem z Seneki, w jakim celu, sam nie wiem, chyba tylko po to żeby, wyłumaczyć się przed samym sobą... Ech niechże ta wieczna pompa, ssąco-tłocząca już stanie i skończy się ten wirujący cyrk...Chciałbym wysiąść.

niedziela, 25 sierpnia 2013

W boju...

W walce [takiej] jest jak w tańcu... zupełnie jak w tańcu.

sobota, 17 sierpnia 2013

To się na facebooka nie nadaje

25 lat to już człowiek doświadczony, mamy to szczęścia że jak Cię podejżewają to przynajmniej Cię na kołyme czy inne białe misie nie wywiozą, ani do ścianki nie przystawią, przynajmniej na razie. Więc generalnei doświadczenia można bardziej bezboleśnie zdobywać. W czym rzecz- otóż facebook jest zbyt poczytny :) Poza tym wiem na pewno że tam panowie oficerowie zaglądają a o tym moze i wiedzą ale olewają... Poza tym to nie będzie chyba aż tak "reakcyjne", ale mimo to na fejsa się to nie nadaje. TREŚĆ ZASADNICZA. Macie czasem takie uczucie że pali Was/Cię od środka myśl/uczucie jakby się kwasu napił? O co chodzi? Generalnie o płomień rewolucji... nooo. Dajcie mi 20 twardych, dyspozycyjnych, zmotywowanych ludzi i ze 40tys. zlotych a podpale ten kraj. Jak Cezary Baryka, tą rewolucją będzie Polska, albo śmierć albo szklane domy żadnych kompromisów. ŻADNYCH. Co jest z tym płomieniem- a no to że wreszcie trzeba coś zrobić? Gdzie Hitler naszych czasów? Gdzie Che? Gdzie Bader-Mainhoff? Gdzie Kirst co wszedł zrobił robote i skończył? Nie ma nikogo, a jak już to będą Ci pierdolić o jakiejś pokojowej rewolucji- co to jest pokojowa rewolucja? To oksymoron! Jak zimne ognie... Albo rewolucja albo pokojowa, pokojowa rewolucja kończy się tym czym skończyła się w Polsce, albo na Ukrainie- wystarczy spojrzeć za okno. Czuje że na "Andersa" na białym koniu to się raczej nie doczekam, więc trzeba brać sprawy w swoje łapy. Jak powiedział gen.Gryf dokończyć powstanie... Dać się ponieść wezbranej rzece, zostać atomem terroryzmu. "A krew niech na mnie spływa" Kordian.

piątek, 19 lipca 2013

O Q.... bo inaczej się tego nazwać nie da.

"We have a problem, big one" Jak powiedział nadzorca krypty 13, gdy spalił się waterchip. No i tak, wyzewnętrznie się tu teraz, bo wiem że i tak nikt, tego nie czyta a mam taką, perwersyjną przyjemność z tego że niby to są takie osobiste zapiski a jednak teoretycznie mógłby to ktoś sobie przeczytać.... Ale do rzeczy: Skomplikowały się sprawy, otóż zawsze jakoś tak przedkładałem wierność w zwiazku i w ogóle "meine ehre heisst treue" jeżeli idzie o te sprawy, tylko że w związkach takich bardziej stałych po paru latach coś się wypala. I tak zasadniczo cieżko wytrwać przy swoim. Więc generalnie niby jestem związany, ale też po trochę jestem tym zmęczony już, fakt po 4-5latach chemia się kończy... Generalnei cieżko tak trwać, jak tak do końca nie wie się czy to to. I ... Chyba wszyscy faceci to mają, takie poczucie że lipa by była jakby to miało być tak że ta jedna i żadna więcej nigdy- oczywiście ja wiem jak to brzmi, kiepsko, ale co, kobiety na pewno też maja coś podobnego. Oglądałem ostatnio film pod wiele mówiącym tytułem "Porno" Polski dramat, z końcówki lat 80. W sumie mogę się z "bohaterem" tego filmu jakoś "solidaryzować" jak on z tą Asią- no bo co- na tej jednej ma się skończyć... A póżniej tenże bohater, jednak chciałby do tej Asi wrócić, ale lipa bo już takiej drugiej nie znajdzie- i tak stoi sie w niebezpienczym rozkroku czy jednak, wyjść z tego związku i spróbować czegoś innego czy kwitnąć i potem właściwie co? Co jak to uczucie wygaśnie do zera? To dopiero bedzie dramat... Nie ma to jak kolejna gówniana sytuacja. Zwłaszcza że tam dalej może i jest opcja, ale co z tego że jest opcja, najgorsze jest to może. To trochę tak jak być na środku morza, po rozbitym okręcie, trzymać się deski, puścic tą deske bo gdzieś dalej widać że szalupa pływa- ale czy się do tej szalupy dopłynie? Ja wiem gówniane to porównanie, i takie mało eleganckie, co zrobie, piszę to w sumie po to żeby jakoś przed samym sobą poukładać trochę sprawę. Pozy tym no mówie a nóż ta perwersyjna przyjemność że ktoś to jednak przeczyta:D Myśle też jednak, że jakby nie patrzeć coś jest ze mną nie tak, a może nie tak jest ze wszystkimi innymi, bo jak to jest, w moim wieku powinno się raczej o panienkach myśleć, a nie tylko stale .... :( No i to tyle uzewnętrzniłęm się, teraz czytajcie sobie.- jak poczytajcie zostawcie jakiś ślad po sobie tak dla funu że ktoś tu był... Jak napisy w kiblu w IZ... No to czesc

sobota, 8 grudnia 2012

Nienawiść

Kiedy już się to stanie, że zawali sie ten cały pseudo ład. Będę wieszał na kolczastym drucie. Ciała wrzucał do dołu a benzyne na te ciała lał szlauchem, i tak całymi dniami, tygodniami. Materiału nigdy nie zabraknie to tej zabawy